Polish man charged in Denmark over assault on prime minister Frederiksen

LONDYN: Już w chwili, gdy 22 maja brytyjski premier Rishi Sunak stanął na Downing Street 10 i ogłosił, że ogłasza przedterminowe wybory powszechne, było jasne, że najbliższe sześć tygodni nie będzie udane dla jego rządzącej Partii Konserwatywnej.

Dla wielu deszczowa chmura, która rozwiała się nad głową Sunaka, gdy przemawiał, zdawała się podsumowywać ostatnie 14 lat, podczas których, rozdarte walkami frakcyjnymi, miało miejsce nie mniej niż czterech przywódców w ciągu ośmiu lat od czasu, gdy Theresa May zastąpiła Davida Camerona w 2016 r.

Komiczny charakter wydarzenia podkreślała ścieżka dźwiękowa towarzysząca ogłoszeniu, stworzona przez protestującego u bram Downing Street, z którego systemu nagłośnieniowego wydobywał się przebój pop z lat 90. „Things Can Only Get Better” — motyw przewodni zwycięstwa Partii Pracy w wyborach w 1997 r.

Autorzy nagłówków mieli w czym wybierać. Wśród kandydatów znalazły się „Drown and out”, „Drowning Street” i — prawdopodobnie zwycięzca — „Things can only get weters”. Ten ostatni był również proroczy.

Teoretycznie, zgodnie z zasadami rządzącymi wyborami powszechnymi, Sunak nie musiał jechać do kraju przed grudniem. Jednak rzeczywistość była taka, że ​​zarówno Sunak, jak i jego partia już przegrywali w sondażach, a w centrali konserwatystów panowało przekonanie, że sytuacja może się tylko pogorszyć.

Jakby na dowód, w jednym z wczesnych filmów kampanii konserwatystów, flaga brytyjska została powiewająca do góry nogami. Nastąpiła seria nieszczęść i skandali, a niektórzy konserwatywni parlamentarzyści obstawiali przeciwko sobie i partii.

Sądząc po stałym spadku poparcia dla rządu, elektorat nie zapomniał ani nie wybaczył chaosu z czasów rządów Borisa Johnsona, którego przykładem są nielegalne imprezy alkoholowe organizowane na Downing Street, podczas gdy reszta kraju była zamknięta z powodu ograniczeń związanych z COVID-19.

Elektorat nie zapomniał również o niespełnieniu wielkich obietnic związanych z Brexitem, o szoku, jaki dla gospodarki Wielkiej Brytanii wywołały 44-dniowe urzędowanie premier Liz Truss, ani o niezdolności rządu do kontrolowania granic Wielkiej Brytanii, co było przecież głównym powodem opuszczenia UE.

W dniu ogłoszenia wyników wyborów siedmiodniowa średnia wyników sondaży wykazała, że ​​Partia Pracy cieszy się dwukrotnie większym poparciem niż konserwatyści — 45 procent do 23 procent.

Lider Partii Pracy Keir Starmer oraz premier Wielkiej Brytanii i lider Partii Konserwatywnej Rishi Sunak uczestniczą w debacie telewizyjnej na żywo, prowadzonej przez BBC. (Plik/AFP)

Problemy rządu pogłębił wzrost poparcia dla Reform UK, prawicowej partii populistycznej, która odniosła sukcesy głównie dzięki niespełnieniu obietnicy Sunaka dotyczącej ograniczenia imigracji i „zatrzymania łodzi” przewożących nielegalnych migrantów przez kanał La Manche.

Z wynikiem 11 procent Reform wyprzedziła Liberalnych Demokratów, tradycyjnie trzecią partię w Wielkiej Brytanii, a zdecydowana większość głosów, jakie z pewnością uda się pozyskać, będzie należała do rozczarowanych wyborców Partii Konserwatywnej.

W przededniu dzisiejszych wyborów, sondaż obejmujący 18 sondaży przeprowadzonych w ciągu siedmiu dni do 2 lipca wykazał, że przewaga Partii Pracy zmniejszyła się tylko nieznacznie – do 40 procent, podczas gdy konserwatyści zdobyli 21 procent, a Partia Reform wzrosła do 16 procent.

Lider Reform UK Nigel Farage drapie się po głowie, wygłaszając przemówienie podczas „Rally for Reform” w National Exhibition Centre w Birmingham. (Plik/AFP)

„Megasondaż” przeprowadzony przez The Economist przewiduje, że Partia Pracy zdobędzie 465 z 632 miejsc w parlamencie w Anglii, Szkocji i Walii, co dałoby tej partii największą większość od czasów II wojny światowej.

Partia Konserwatywna, która zdobyła 365 miejsc w 2019 r., jest na drodze do upadku. 9 lipca powróci do parlamentu z liczbą zaledwie 76 posłów, co będzie najmniejszą liczbą w jej historii.

Po zamknięciu lokali wyborczych dziś o 22:00 istnieje duże prawdopodobieństwo, że Sunak straci nawet swój mandat w okręgu Richmond i Northallerton, który konserwatyści utrzymują od 114 lat.

Tak czy inaczej, Partia Konserwatywna pogrąży się w jeszcze większym chaosie, gdy rozpocznie się walka o wybór jej nowego lidera, który – jak przewidują liczni komentatorzy – może spodziewać się co najmniej dekady w opozycji.

Powrót Partii Pracy, partii całkowicie odrodzonej po 14 latach nieobecności, może okazać się dobrą wiadomością dla stosunków Wielkiej Brytanii na Bliskim Wschodzie, jak przewidział w tym tygodniu felietonista Arab News Muddassar Ahmed.

Konserwatyści, rozproszeni przez kolejne wewnętrzne kryzysy, nie tylko zaniedbali swoich przyjaciół i sojuszników w regionie, ale również, próbując powstrzymać utratę zwolenników na rzecz Reform UK, oddawali się uprzedzeniom rasowym i religijnym.

„Na przykład przerażające sceny rozgrywające się w Strefie Gazy wstrząsnęły muzułmanami na całym świecie, a jednocześnie postawiły różne wspólnoty wyznaniowe przeciwko sobie” – napisał Ahmed.

Palestyński chłopiec cierpiący na niedożywienie otrzymuje opiekę w szpitalu Kamal Adwan w Beit Lahia na północy Strefy Gazy, 2 lipca 2024 r. (AFP)

„Ale zamiast pracować nad odbudową relacji między brytyjskimi muzułmanami, Żydami i chrześcijanami, konserwatywny rząd nazwał wysiłki na rzecz wsparcia Palestyńczyków niczym więcej niż powstańczymi ‘marszami nienawiści’ — wykorzystując okropny konflikt do zjednoczenia społeczności, które powinny być sojusznikami”.

Z drugiej strony Partia Pracy wydaje się zdeterminowana, aby ożywić stosunki kraju z regionem, który kiedyś miał kluczowe znaczenie dla interesów Wielkiej Brytanii.

W styczniu tego roku zainaugurowano działalność Rady Pracy na Bliskim Wschodzie (LMEC), której podstawowym celem jest „rozwijanie porozumienia i wspieranie trwałych relacji między parlamentarzystami Wielkiej Brytanii a Bliskim Wschodem i Afryką Północną”.

Pod przewodnictwem sir Williama Pateya, byłego szefa Departamentu Bliskiego Wschodu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Wspólnoty Narodów oraz ambasadora w Afganistanie, Arabii Saudyjskiej, Iraku i Sudanie, a także z radą doradczą, w której zasiądą dwaj inni byli ambasadorowie Wielkiej Brytanii w tym regionie, LMEC będzie silnym głosem szepczącym do ucha rządu Partii Pracy, który będzie bardzo otwarty na to, co ma do powiedzenia.

Sir William w artykule w magazynie „The House” przewidział, że „nieuchronna jest zmiana paradygmatu w brytyjskiej polityce zagranicznej”.

Dodał: „Jako kraj o głęboko zakorzenionych historycznych związkach z Bliskim Wschodem, Wielka Brytania ma wyjątkową rolę do odegrania w budowaniu stabilności i dobrobytu regionu”.

Rolą LMEC byłoby „wykorzystanie tych połączeń dla pozytywnej przyszłości. Będziemy współpracować, aby zająć się pilnymi globalnymi problemami, od zmian klimatycznych po postęp technologiczny, zapewniając, że nasze podejście zawsze opiera się na szacunku, partnerstwie i wspólnym postępie”.

David Lammy, minister spraw zagranicznych w gabinecie cieni Partii Pracy, odbył już kilka wizyt w tym regionie od 7 października. W kwietniu wyraził „poważne obawy dotyczące naruszenia międzynarodowego prawa humanitarnego” w związku z izraelską ofensywą militarną w Strefie Gazy.

Główny przedstawiciel brytyjskiej opozycji, Partia Pracy, minister spraw zagranicznych w gabinecie cieni David Lammy, przemawia do delegatów na dorocznej konferencji Partii Pracy w Liverpoolu. (Plik/AFP)

Dodał, że „ważne jest, aby potwierdzić, że stracone życie jest straconym życiem, niezależnie od tego, czy jest to muzułmanin, czy Żyd”. W maju Lammy wezwał Wielką Brytanię do wstrzymania sprzedaży broni Izraelowi.

W opozycji Partia Pracy wahała się, czy wezwać do zawieszenia broni w Strefie Gazy, ale było to wynikiem jej własnych wewnętrznych i wewnętrznych napięć. Starmer przywrócił partię na właściwe tory po latach oskarżeń brytyjskich grup aktywistów żydowskich, że za jego poprzednika Jeremy’ego Corbyna była ona zasadniczo antysemicka.

Czy zarzuty były prawdziwe, czy też zdecydowane poparcie partii dla sprawy palestyńskiej zostało błędnie przedstawione jako antysemityzm, było kwestią sporną. Starmer wiedział, że w okresie poprzedzającym wybory powszechne był to ciężko wywalczony teren, którego nie mógł sobie pozwolić stracić.

Jednakże, mimo że zraził do siebie niektóre społeczności muzułmańskie w Wielkiej Brytanii, ponieważ nie wezwał do zawieszenia broni, wielokrotnie wypowiadał się przeciwko okrucieństwom, jakie miały miejsce w Strefie Gazy.

Protestujący patrzy na Parliament Square w centrum Londynu, 8 czerwca 2024 r., na zakończenie „Narodowego Marszu dla Gazy”. (Plik/AFP)

Co najważniejsze, konsekwentnie popierał rozwiązanie dwupaństwowe i utworzenie „żywotnego państwa palestyńskiego, w którym naród palestyński i jego dzieci będą cieszyć się wolnościami i możliwościami, które my wszyscy uważamy za oczywiste”.

Ogólnie rzecz biorąc, Lammy jasno dał do zrozumienia, że ​​Partia Pracy zamierza ponownie zaangażować się w politykę Bliskiego Wschodu, realizując nową politykę, którą nazwał „postępowym realizmem”.

Niecały tydzień przed niespodziewanym ogłoszeniem przez Sunaka wyborów powszechnych Lammy mówił o konieczności naprawienia przez Wielką Brytanię stosunków z państwami Zatoki Perskiej, co uważał za „niezwykle ważne dla bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie” i „ważne w kontekście naszych misji wzrostu gospodarczego”.

Z powodu błędów rządu konserwatywnego, dodał, stosunki między ZEA a Wielką Brytanią, na przykład, były „najniższe w historii. To nie do przyjęcia i nie leży w interesie narodowym Wielkiej Brytanii (i) będziemy starać się to naprawić”.

W artykule napisanym dla magazynu Foreign Affairs Lammy posunął się jeszcze dalej.

Chiny, jak powiedział, nie są jedyną rosnącą potęgą na świecie, a „rozszerzająca się grupa państw — w tym Brazylia, Indie, Arabia Saudyjska i ZEA — rości sobie prawa do miejsc przy stole. One i inne mają moc kształtowania swoich regionalnych środowisk i coraz częściej ignorują UE, Wielką Brytanię i USA”.

Lammy wyraził ubolewanie z powodu „chaotycznych zachodnich interwencji wojskowych w pierwszych dekadach tego stulecia” w Afganistanie, Iraku i Libii, które okazały się „przepisem na nieporządek”.

Jako minister spraw zagranicznych w gabinecie cieni dużo podróżował po regionie MENA, odwiedzając m.in. Bahrajn, Egipt, Izrael, Jordanię, Katar, Arabię ​​Saudyjską, Turcję, Zjednoczone Emiraty Arabskie i okupowane terytoria palestyńskie.

Wszyscy oni – napisał – „będą kluczowymi partnerami dla Wielkiej Brytanii w tej dekadzie, zwłaszcza gdy kraj ten dąży do odbudowy Strefy Gazy i – tak szybko, jak to możliwe – do urzeczywistnienia rozwiązania dwupaństwowego”.

Wielu obserwatorów z regionu uważa, że ​​Partia Pracy zaczyna od czystego konta, ale ma wiele do udowodnienia.

„Wśród naukowców powszechnie wiadomo, że polityka zagraniczna nie zmienia się radykalnie po wyborach” – powiedział Arab News Arshin Adib-Moghaddam, profesor myśli globalnej i filozofii porównawczej w School of Oriental and African Studies w Londynie.

„W związku z tym nie spodziewam się większych zmian, gdy Partia Pracy utworzy rząd w Wielkiej Brytanii.

„To powiedziawszy, skład Partii Pracy i jej polityka „backbench” prawdopodobnie zmienią język, a prawdopodobnie nawet kodeks postępowania, w szczególności w odniesieniu do kwestii Palestyny. Dla lidera Partii Pracy może być tym trudniej być agnostycznym wobec przerażającej sytuacji praw człowieka w Gazie”.

Przesiedleni Palestyńczycy uciekają po tym, jak izraelska armia wydała 2 lipca 2024 r. nowy nakaz ewakuacji części Chan Junis i Rafah. (AFP)

Analitycy polityczni doradzający klientom zagranicznym widzą jednak, że zwycięstwo Partii Pracy będzie miało konsekwencje wykraczające poza sytuację w Strefie Gazy.

„Starając się zapewnić sobie długowieczność polityczną, partia będzie renegocjować kluczowe priorytety polityczne na Bliskim Wschodzie” – powiedział Kasturi Mishra, konsultant polityczny w Hardcastle, globalnej firmie doradczej, która uważnie śledzi konsekwencje wyborów w Wielkiej Brytanii dla polityki zagranicznej swoich klientów z branży biznesowej i polityki międzynarodowej.

„Może to obejmować wezwanie do zawieszenia broni w Strefie Gazy, zakończenie sprzedaży broni Izraelowi, ożywienie handlu i dyplomacji z państwami Zatoki Perskiej oraz zwiększenie wydatków Wielkiej Brytanii na obronność w regionie” – powiedział Mishra portalowi Arab News.

„Ta renegocjacja jest ważna w momencie, gdy Wielka Brytania jest coraz bardziej niepewna swojej globalnej pozycji.

Minister spraw zagranicznych Arabii Saudyjskiej, książę Faisal bin Farhan, spotyka się z ministrem spraw zagranicznych w gabinecie cieni Brytyjskiej Partii Pracy Davidem Lammym na marginesie Dialogu Manama 2023, który odbywa się w Bahrajnie. (SPA)

„Bliski Wschód ma znaczące implikacje geopolityczne i bezpieczeństwa dla Zachodu. Decydenci Partii Pracy to dostrzegają i prawdopodobnie pogłębią brytyjskie zaangażowanie w regionie, aby zmienić jego miękką siłę i wpływy”.

Mishra podkreślił, że liczne podróże Lammy’ego do tego regionu są przedsmakiem intencji Partii Pracy, by wzmocnić więzi z państwami Zatoki Perskiej, „które zostały zaniedbane w Wielkiej Brytanii po Brexicie.

„Biorąc pod uwagę wpływową rolę Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kataru w bezpieczeństwie regionalnym oraz potencjalną możliwość współpracy z nimi w zakresie łagodzenia zmian klimatu i innych kwestii międzynarodowych, jasne jest, że będzie on dążył do nawiązania partnerstw.

„Jego doktryna progresywnego realizmu łączy oparty na wartościach porządek świata z pragmatyzmem. Oczekuje się, że będzie on faworyzował spersonalizowaną dyplomację, bardziej zbliżoną do tej stosowanej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach i Francji”.

Leave a Comment